Komentarze: 1
No i mamy sierpien...polowe sierpnia. Mialam ambitnie cale wakacje pisac bloga, ale sprawy sie troche inaczej poobracaly niz to sobie zaplanowalam. A dokladniej - w lipcu przez tydzien siedzial u mnie W. Przyjechal niespodziewanie, nieoczekiwanie w konspiracji z moja mama. Cudowna niespodzianka! W tym samym czasie okazalo sie,ze nie znajde pracy w moim miescie. Postanowilam wiec wrocic do ZG. I tam sobie przepracowalam miesiac na kasie w Auchan. Nie bylo nawet zle. Poza tym,ze aby zarobic jak najwiecej pracowalam bez dnia przerwy. Po 3 tygodniach bylo to juz uciazliwe. Bylam okropnie zmeczona i nerwowa. Do tego doszly problemy z naszym wyjazdem i wszystko odbijalo sie na W. Ale jakos wytrwalismy. Skonczylam prace, wrocilam do domu. Odpoczywam. Tak maksymalnie slodko. Chodze po miescie, zalatwiam sprawy, odwiedzam dziadkow, sklepy, fryzjera. Czytam ksiazki i ogladam powtorki "Magdy M." bo na stancji nie mam tvn-u. Jest mi dobrze i spokojnie. I czekam. Bo udalo sie zalatwic wyjazd, wiec we wtorek wyruszamy w bardzo dluga podroz, aby we czwartek moc posadzic nasze blade 4...no a wlasciwie to 8, bo jest nas dwoje, liter na bulgarskiej plazy :) Kolejny rok z rzedu Bulgaria. Marzylam o Czarnogorze, ale mam taki sentyment do tego kraju. Wakacje tam zawsze sa udane. I zawsze tak dobrze sie czuje,ze nie musze sie martwic o finanse. Moge pic kolorowe drinki z palemka i nie mysle o tym,ze wydalam na nie polroczne oszczednosci :D Wybralismy ten wyjazd, bo bylo najtaniej, a W. ma kiepska sytuacje finansowa w domu. Dwoilam sie i troilam aby nie mogl mi zarzucic, ze wyda duzo wiecej niz nad Baltykiem. Troche wiecej - na pewno - ale tez bardziej na pewno niz u nas, bedziemy miec piekna pogode. Jeden mankament to taki,ze mial byc pokoj pierwszej kategorii z klimatyzacja i innymi bajerami, a bedzie drugiej. Bez wlasnej lazienki. Niestety za pozno zdecydowalismy i juz nie bylo miejsc w luksusie :) Szkoda,bo ceny zblizone. No i miasto ostatecznie tez wyszlo inne niz mialo byc, ale naprawde ciesze sie,ze w ogole jakies jest, bo miejsca do Bulgarii schodza jak swieze buleczki. Ciezko cokolwiek znalezc na termin, ktory nam odpowiadal. Zreszta najwazniejsze, ze bedziemy tam razem. Strasznie jestem pobudzona mysla, ze pierwszy raz wyjezdzam ze swoim chlopakiem na wakacje. No bo tak jeszcze nie bylo. Zawsze bylam sama o tej porze roku,a tym czasem.... :) Juz sobie wyobrazam te wspolne kolacje w knajpkach i spacery po plazy i kapiele w morzu, dyskoteki....jejejejeje. Oszaleje zaraz. Z radosci mam juz problemy ze spaniem, co zreszta widac, bo jest 01:16, a ja jakos nie slysze jeszcze wzywajacego mnie lozka. Tym bardziej,ze juz jutro W.przyjezdza do mnie. Rodzicow nie ma, siostra jest tak, jakby jej nie bylo,wiec praktycznie bedziemy kilka dni sami tutaj. Tez super ;) Stesknilam sie za nim...chociaz w sumie nic by sie nie stalo, jakbym jeszcze troche potesknila. Tzn byloby to zdrowe, ale wcale tego nie chce :P Chce go juz jutro miec przy sobie i spokojnie usnac wtulona w to moje ukochane cieplutkie cialko.
Jaka ja jestem szczesliwa! Az sama nie moge tego ogarnac. Chyba nigdy tak nie bylo. Nigdy tak dlugo. I pragne z calego serca,zeby tak juz zostalo. Nic nie chce zmieniac.
Powinnam jeszcze napisac, ze odezwal sie Janusz. Tak tak...ten, ktory w maju zeszlego roku w Londynie tak bardzo mnie kochal i szukal tam dla mnie pracy i dla nas mieszkania. Ten sam, ktory w czerwcu (tez rok temu)pewnego dnia nie zadzwonil, kiedy mial to zrobic i nie zrobil tego juz nigdy wiecej przez nastepny rok. Odezwal sie....ale z racji tego,ze moj wpis dzisiejszy jest sloneczny i optymistyczny i dotyczy w wiekszosci W. Pana J.zostawie bez komentarza. Nie ma co zawracac sobie glowy jakims dupkiem. Bo teraz nie ma juz dla niego miejsca w moim swiecie. Tak wlasnie mu powiedzialam.
Bo teraz moj swiat ma ksztalt litery W.