Komentarze: 2
Coraz rzadziej pojawiam sie w domu i przez to takze tutaj. Coz poczac...tak to jest jak sie zyje w 2 miastach. Zwlaszcza, ze milosc mojego zycia mieszka w ZG,wiec chcac spedzac z nim jak najwiecej czasu, rezygnuje z bycia w w-chu. Milosc wymaga poswiecen...:) Zauwazylam, ze przez te rzadsze powroty do domu mam mniejsza chec lazenia po imprezach. Z ogromna przyjemnoscia spedzam wieczory we wlasnym pokoju, nawet praktycznie nic konstruktywnego nie robiac. Lubie swoje otoczenie, swoja cisze, swoj pokoj. Tak mi jest dobrze :) Chetnie przyjmuje gosci, ale wcale nie mam ochoty wychodzic. To nawet dobre, bo jestem wypoczeta :)
Jutro sobota wielkanocna...ide do kosciola ze swieconka. W. przyjedzie do mnie w poniedzialek. Pozna siostre i tate. Bo mame juz mial okazje, kiedy byla u mnie na weekend (swoja droga bardzo imprezowy weekend). Oczywiscie trzesie juz galotami, ale ja jestem spokojna. Przekonal do siebie mame to i reszte przekona ;) Tesknie juz za nim (cale 2 dni sie nie widzimy heheh) i nie moge sie doczekac az przyjedzie. Szkoda,ze tylko na 1 dzien - nie zdaze mu nic pokazac :( No ale wazne,ze bedzie! Czas najwyzszy zeby poznal miejsca i ludzi, z ktorymi ja roslam, ktore sa mi bliskie i wazne dla mnie. Zwlaszcza, ze nasze uczucia sa powazne, myslimy o wspolnej przyszlosci i chcemy byc razem, wiec warto,zeby wiedzial takie rzeczy :) Tak sie ciesze,ze go mam....i tak mocno go kocham! Czasem nie moge w to uwierzyc, ze jednak sie udalo...ze moglam i chcialam jeszcze raz zaryzykowac. Troche sie boje, ale jednak wciaz mam same dobre przeczucia. Nie nadzieje, tylko intuicje tym razem. Czuje,ze wszystko bedzie nadal dobrze. Bo tak jest, jak brzmi motto tego bloga - milosc jest jedyna bronia.
Chcialam jeszcze napisac co sie u mnie dzialo przez ostatni miesiac: bylam jako opiekun wycieczki na fajnym wyjezdzie do Poznania. Polazilam po miescie, obejrzalam w kinie "Francuski Numer" i zlapalam kontakt z moja klasa, z ktora mam praktyki pedagogiczne. Odwiedzilam pare imprez mniejszych i wiekszych w ZG. Spedzilam weekend z mama, ale o tym juz pisalam.dodam tyle,ze poznala wielu moich znajomych i wszyscy sie polubili i doskonale bawili razem. 2 razy W. u mnie nocowal i byly to cudowne, slodkie, namietne noce na ktorych samo wspomnienie robi mi sie cieplo wokol serca. Uwielbiam z nim spac. Pogodzilam sie z Malina. W. poprawilo sie w wielu kwestiach, w ktorych mial klopoty i ponoc ja mam w tej poprawie swoj udzial. Najwiekszym moim sukcesem - oprocz oczywiscie tego pozytywnego wplywu na mojego chlopaka jest to, ze przeszlam casting do zielonogorskiej telewizji przewodowej. Teraz razem z 5 osobami z tego castingu jestem na okresie probnym do konca maja, a pozniej sposrod nas wybiora 2 osoby, ktore zostana do stalej wspolpracy. Chcialabym zeby sie udalo! Na razie bylam w pracy tylko raz, bo swieta, ale bylo calkiem fajnie. Sam casting wspominam swietnie! Poszlam na niego z calodziennych zakupow, w ogole nieprzygotowana i calkiem z przypadku, porozmawialam sobie z milymi panami - dziennikarzami przed kamera i....zrobilam dobre wrazenie! Chyba nie musze pisac jak to wplynelo na moje poczucie wlasnej wartosci i samoocene, ktore przez cale zycie mam mocno zanizone. Teraz sie staram, zeby pnac sie dalej :) Z ciekawych wydarzen to bylam jeszcze w kinie na "Wyznaniach Gejszy". Piekny film. Zakochalam sie w nim. Zwlaszcza w tancu i strojach. Jest dosc dlugi, a w ogole tego nie odczulam. Bardzo mi sie podobal i trafia na liste moich ulubionych. Wszystkim polecam!
Ide do lozka, bo czeka tam na mnie "Zahir" Paulo Coelho...od wakacji na niego polowalam :) A jutro Swieconka i sprzatanie, wiec dzien bedzie pracowity :) Mam nadzieje,ze jeszcze tutaj zagladne przed powrotem do ZG.
Wesolych Swiat!