Najnowsze wpisy, strona 5


gru 28 2005 Silverchair
Komentarze: 2

Gadalam dzisiaj z W. na GG o Silverchair. Qrcze pare lat temu szalalam za ta grupa, a zwlaszcza za anorektycznym Danielem Johnsem. Do dzisiaj mam szkice jego portretow, ktore malowalam :) Dawno nie sluchalam tej kasety (wtedy jeszcze bardziej kupowalo sie kasety niz CD) i teraz wlasnie rozbrzmiewa w pokoju ten zbuntowany glos ehhhh co to byly za czasy. Glany, czarne ciuchy, jakies doly, ciezkie rozkminy, bunt na maxa....setki stron zapisywanych w pamietniku, palony shit, poczucie niezrozumienia, osamotnienia i sama nie wiem czego jeszcze. Teraz wydaje mi sie to nawet troche smieszne, ale wtedy wcale nie bylo. Dobrze, ze czlowiek z czasem wychodzi z takiego emocjonalnego odretwienia :) Dzisiaj to juz mi tylko sentyment zostal. Nawet nie wiedzialam,ze ten zespol jeszcze cos wydawal, ze koncertuje, ale dzisiaj z ciekawosci weszlam na strone silverchair.rox.pl (zrobie reklame, a co mi tam :) i wszystkiego sie tam wywiedzialam. I slucham ciagle...dalej mi sie podoba...sa takie zespoly i takie piosenki, ktore juz chyba zawsze beda mi sie podobac. Zwlaszcza z okresu liceum, gdzie chlonelam wlasnie silverchair, ale przy nich rowniez polski hh i techniczne kawalki z parady milosci. Nie da sie ukryc,ze rozbieznosc gatunkowa ogromna, ale zawsze tak mialam i juz mi zostalo. Raz chodzilam w glanach, raz w skate'owskich worach, chyba sama nie wiedzialam o co mi w zyciu chodzi. I w sumie to nie jestem pewna,czy teraz wiem lepiej :) Na pewno wydawalo mi sie,ze jest zle i bez sensu. To na bank :)

Tak...sentymentalnie sie zrobilo.

Poza tym, moj dzien obfitowal w rozne wrazenia. Rano bylam z Dziadziem na zakupach i dostalam na urodziny tradycyjnie perfumy - tym razem wybralam GUCCI Envy Me  i dostalam flakonik 100ml. Starczy na dluuugo :) (a drogi jak pies!) Chcialam tez sobie kupic aparat cyfrowy, ale nie bylo tanich w sklepach i chyba bede musiala licytowac na allegro :( A ja juz chcialam dzisiaj miec go w lapkach! Poza tym Kamila upewnila mnie,ze nie bedzie mogla jechac na Sylwestra ze mna :( Na szczescie pozniej napisala Dżoł Dżoł, ze z nia bedzie kilka osob, wiec damy rade. Wieczorem gadki z W. na gg, ktore niejednokrotnie mnie denerwuja. Nie lubie gadac ze swoimi chlopakami na GG. Nie wiem dlaczego,ale zawsze tak mialam. Wole ich na zywo. Zwlaszcza W.jest ciezki do rozgryzienia, nie wiem kiedy zartuje, a kiedy mowi powaznie. Czasem jest slodki, a czasem tak wstretny,ze mam ochote zrobic mu cos zlego :P Ale i tak go lubie i juz odliczam dni do wyjazdu do Zielonki. Ah...no i jeszcze jedna zla wiesc: nie robimy z Moonem urodzin jutro, tylko jak przyjade nastepnym razem :( W sumie to nie mialam na nie wielkiej checi, ale moglo byc fajnie. Sama nie wiem...za duzo tych wydarzen po takiej stagnacji i poczulam sie tym wszystkim zmeczona i rozdrazniona, zwlaszcza,ze dostalam jeszcze z rana okres. hehe no wszystko na raz :) Ale teraz juz musze sie wyciszyc i polozyc sie spac, bo jutro w poludnie ide z Kamila na solarium i poszukiwac jakis fajnych spodnic. Dzis ogladalam kilka, ale oczywiscie mialam zle buty do mierzenia spodnicy i nic nie wybralam. Dobra juz koniec tego marudzenia. Moze tylko tak na slodkie sny wkleje sobie jakies cytaty z W.? :)

"Pomagam wlasnie przygotowac wigilie i mysle o Tobie bardziej niz Ty o mnie:)"

"Wracam do domu,a myslami jestem z Toba:) Moglbym wiersze pisac:) Spij dobrze moj Skarbku kochany:* "

"jak ja Cie wielbie"

"zalezy mi na Tobie"

[o Sylwestrze:]"ja spedzam go z najdrozsza w ostatnim czasie osoba,z moja ukochana Martusia"

 "teraz liczysz sie tylko Ty,wiesz???"

"uwielbiam sie droczyc, mam tak jak za kims szaleje"

 

Slodkie te wszystkie slowa, ale nie wiem czy moge w nie wierzyc. Bo on raz mowi tak, a kiedy indziej,ze nie ma uczuc i nigdy sie nie zakocha i inne smuty....ze nie traktuje kobiet powaznie. Nie wiem co mam myslec na ten temat. Nie wiem kiedy mowi powaznie....miesza mi w glowie, ale poki co jestem na tyle twarda,ze nie bedzie mi bardzo ciezko, jesli to wszystko okaze sie sciema. Przynajmniej teraz jest milo i slodko i bede to pamietac. Ale tak w glebi mam nadzieje i wierze, ze bedzie dobrze i ze to wszystko jest tak, jak to czulam, kiedy sie poznalismy. Wiem,ze czasem bedziemy walczyc ze soba, bo oboje bywamy wredni i cieci, ale to w sumie tez nie wrozy zle. Na razie skupie sie na tym co mile...za duzo przykrosci juz mialam w swoich zwiazkach,zeby wciaz na nich sie skupiac. Tak wiec z powyzszymi cytatami w glowie udaje sie do lozeczka :)

majex : :
gru 25 2005 rozczulilam sie
Komentarze: 0

"Pisz do mnie kiedy zechcesz. Tak pragne wiedziec, ze jestes!"

To pierwszy powod mojego rozczulenia...oczywiscie to slowa W.

 

A drugi, to niespodzianka jaka zrobili nam znajomi z Chicago. Przed pol godzina zadzwonil prowadzacy audycje w chicagowskim radiu, aby zlozyc nam zyczenia od przyjaciol naszej rodziny. Poza zyczeniami pytal o kolacje i swiateczne sniadanie i inne rzeczy dot.Swiat w Polsce w tym roku. Slyszala nas amerykanska polonia w Chicago...no qrcze az sie wzruszylam! To w sumie taki ulotny drobiazg, ale tak wiele znaczacy! Ostatnio dostaje wiele takich drobiazgow od najblizszych przyjaciol i takie malenstwa tak ogromnie mnie ciesza!

majex : :
gru 25 2005 Troche inaczej
Komentarze: 1

I po Wigilii. W tym roku bylo zupelnie inaczej. Juz w zeszlym bylo inaczej, ale wczoraj calkowicie. Zaczelismy pozno i praktycznie od razu przyszli znajomi. Nie bylo chodzenia od osoby do osoby i skladania zyczen (to akurat mi sie podobalo), nie bylo Dziadkow i nie bylo prezentow pod choinka. Tylko same koperty z kasa. Nie powiem - przyda sie, ale lubie prezenty. Dobrze,ze chociaz na siostre mozna liczyc  i dostalam tusz do rzes, jaki chcialam :) Atmosfera byla fajna, duzo ludzi i wesolo...troche moja kuzynka ja popsula....ale nie chce mi sie opisywac tej sytuacji. Bylam troche zla, chociaz czesciowo ja rozumiem.

W. dostal pod choinke kolejna gitare akustyczna, ale pewnie nie uslysze jak na niej gra, bo on nie lubi grac dla znajomych. A ja tak bardzo bym chciala.. :( Tzn powiedzial,ze uslysze na jakims koncercie jak juz zbierze zespol.... ale to nie to samo jakby tak zagral tylko dla mnie....no ale musze uszanowac ta jego decyzje.Zmuszac go nie bede, moze sam kiedys zechce.

Wczoraj kiedy mu napisalam,ze strasznie sie najadlam, zapytal czy bedzie mial wiecej cialka do kochania. hehe..."kochanie"....nie moge rozkminic tego chlopaka, bo twierdzi wciaz, ze nie ma uczuc, a jednoczesnie uzywa slow okreslajacych najwieksze uczucia. Moze walczy sam ze soba? Albo jeszcze nie wie, ze je ma? Zreszta niewazne...jest niedziela, w piatek znowu bedziemy razem. Bardzo na to czekam :)

Sprawa Sylwestra znowu sie komplikuje, ale ciagle wierze, ze sie ulozy i bedzie ok. Musi byc.

 

majex : :
gru 23 2005 Ku pamieci:
Komentarze: 0

Najslodsze smsy od W.

"Chce snic o ustach z agrestem i o tym magicznym spojrzeniu. Spij dobrze slodki dziubasku:* "

"....bardzo chcialbym z Toba spedzic Sylwka:) Please..."

"...ciesze sie, ze jeszcze dzis udalo mi sie Ciebie zobaczyc!:* "

"....spij dzis dobrze i w ogole zawsze:)"

"....nie przemeczaj sie kochanie:)"

"Jak moglbym Cie zdradzac?(...)Ja jestem zboczek i Ty tez masz byc:) Tesknie za Toba:* "

 

Nie zakocham sie!

Nie zakocham...

nie!

nie..

nie?

majex : :
gru 22 2005 Jak z filmu....
Komentarze: 0

Namieszalo sie w moim zyciu. Nie mam chyba sily nawet tego wszystkiego opisywac. Nie moge spac, nie mam apetytu....tylko ciagle mysle. Zwariowalam chyba, a jesli jeszcze nie, to na pewno wkrotce to zrobie. Zrezygnowalam z wygody i byc moze pewnej, bezpiecznej przyszlosci u boku spokojnego, kochajacego faceta i postawilam wszystko na jedna, zakryta karte. Karte oznaczona literka W.

W. poznalam na imprezie. Ponoc juz w lecie, ale nie pamietalam go, wiec twierdze,ze poznalam go w piatek. Spodobal mi sie, bo jest chudy i rozczochrany i ma buzke jak maly chlopczyk.

Rozmowa zaczela sie od tego,ze obiecalam mu zapozowac do aktow, ktore musi zrobic na zaliczenie do szkoly. A potem to juz poszlo....gadalismy dlugo i wyglupialismy sie. Bylismy na spacerze, hustal mnie na hustawce, calowalismy sie na sniegu i platki rozpuszczaly nam sie na ustach. Gadalismy o wszystkim. Okazalo sie, ze tematow nie brakuje chyba nigdy i w wielu istotnych sprawach sie zgadzamy, mamy podobne poglady i podejscie do zycia. Spacer mial byc krotki, a jak z niego wrocilismy, to z zaskoczeniem odkrylismy,ze juz po imprezie. Poszlismy pieszo do mnie. Znowu dlugie rozmowy po drodze. W domu polozylismy sie w kuchni na materacu....troche swirowania, troche gadek. Nie kochalismy sie, ale cudownie bylo tak razem lezec.

Nastepnego dnia spotkanie. Przyznalam sie, ze z kims jeszcze sie spotykam, ale go nie kocham i nie chce z nim byc. Ciezka rozkmina- co dalej. On nie chcial sie wpychac miedzy wodke a zakaske, ja czulam, ze poznalam kogos,kogo moglabym pokochac i ze jesli nie sprobuje i nie zobacze jak moze z nim byc, to bede zalowac do konca zycia. Jednak decyzja nie zapadla...kiedy odchodzil spod mojej bramy, stalam pod nia nim zaczeli nadchodzic sasiedzi i walczylam z soba, czy zatrzymac go , czy nie. Nie zatrzymalam. W domu masakra....siedzialam sama pod kocem i chcialo mi sie wyc. Balam sie decyzji. Nie chcialam krzywdzic Kamila, ale siebie tez nie chcialam. A jednak tez balam i boje sie nadal czy to wielkie, spektakularne BUM! nie bedzie mialo podobnego zakonczenia :( Wyslalam troche smsow, po jakims czasie napisalam do W. w momencie kiedy wyslalam swoj sms, do mnie doszedl od niego. Nawet w tej samej chwili pisalismy do siebie! Wyslalismy ich chyba z 5 kazde z nas. Obojgu bylo ciezko. Jednak coraz bardziej przekonana bylam, ze musze sprobowac. W poniedzialek na krotko spotkalismy sie u kolezanki. Spacer za reke i pocalunek na pozegnanie....a potem kolacja z Kamilem. Nie umialam oszukiwac. Zaczal cos podejrzewac. Nie moglam inaczej...od jakiegos czasu dzialal mi na nerwy. A poza tym ja nigdy go nie kochalam i chyba juz nie pokocham. A nie umiem byc z kims, kogo nie kocham. Coraz wiecej rzeczy mnie draznilo, poklocilismy sie raz porzadnie, a kiedy trzasnal drzwiami i wyszedl nawet nie bylo mi przykro. A poza tym bylo nudno...Jednak na tej kolacji jeszcze nic mu nie powiedzialam.

We wtorek, czyli wczoraj znowu spotkanie z W. chcial,zebym przyszla do niego do szkoly. Poszlam i zabral mnie na jedna lekcje. Bylo smiesznie na maxa. Dziwna ta jego szkola straszecznie, ale najsmieszniejsze jest to, ze bylam jedyna osoba bioraca aktywny udzial w zajeciach. Odpowiadalam na pytania itd...na koniec W. upomnial sie o plusa i dostal go, po tym jak powiedzialam panu profesorowi, ze my jestesmy jako jedno :) Jaki W. byl ze mnie dumny :) Caly wieczor to przezywal. Pozniej bylismy na kawie. Znow pelno tematow do obgadania i czas lecial niewiarygodnie szybko. Nie wszystko to, co mowil podobalo mi sie. O zwiazkach mamy troszke rozbiezne pojecie...co prawda w szczegolach sie roznimy, ale nie wiem jak to wyjdzie w praktyce.

Spodobal mi sie jeden moment, kiedy on cos opowiadal i nagle przerwal, poszukal wzrokiem mojej reki, chwycil ja i powiedzial "Musze Cie czuc, jak z Toba rozmawiam".

Pozniej ja bylam na zajeciach, potem pojechalismy na obiad, potem na piwko i jeszcze na spacer. I ciagle gadalismy i gadalismy :) Wciaz trzymal mnie za reke i bylo cudownie. Mowil duzo milych rzeczy. I wiele madrych. I coraz bardziej mi sie podobal. Odwiozl mnie do domu, ciezko sie bylo rozstac, wiedzac, ze nie zobaczymy sie do Sylwestra, albo dalej (bo z Sylwestrem nic nie wiadomo). W nocy jeszcze przyslal bardzo slodkiego smsa. A ja przed tym napisalam Kamilowi, ze koniec z nami. Najpierw odpisal bardzo rozzalony,ale rano juz przepraszal i generalnie jest lepiej niz myslalam.

Dzis juz jechalam do domu. Gdy wsiadlam do autobusu dostalam smsa od W. kiedy jade. Odpisalam,ze za pare minut. Za 3 zjawil sie pod autobusem razem z Dzol Dzolem (nasza kumpela, na ktorej imprezie sie poznalismy) . Na jakiejs ulotce narysowal dlugopisem serduszko i przykleil mi to do szyby. Nie wytrzymalam i wyszlam z autobusu, zeby dac mu buziaka. Pogadalismy 2 minuty i malo brakowalo,a autobus odjechalby beze mnie :) To byla urocza, romantyczna i slodka sytuacja :)

Teraz ciagle wysyla mi czarujace smski i juz za nim tesknie. Jest zupelnie inaczej niz  z Kamilem. Moze to mniej zdrowe i bardziej ryzykowne, ale nie jest nudno i czuje sie taka nakrecona! Problem jest jeszcze tylko z Sylwestrem, bo moja ekipa stad chce,zebym byla z nimi,a W. chce,zebym byla z nim...jednak sam do mnie przyjechac nie chce :( Konflikt interesow. Nie wiem co zrobie, ale chyba pojade. Kto wie, ile wspolnych Sylwestrow bedzie nam danych? A tutaj zrobie urodziny, na ktore wszystkich zaprosze. A w prawdziwy dzien swoich urodzin bede jechala do W. mam nadzieje,ze mi to jakos wynagrodzi, ze spedzam wlasne urodziny w pksie z jego powodu ;P

I tak w wielkim skrocie wyglada historia mojego fatalnego zauroczenia. Wierze w to,ze tym razem bedzie miala happy end. To moje swiateczne zyczenie. I Noworoczne tez. Wiecej nie mam i nie oczekuje od zycia. Z reszta sobie poradze, byle tutaj bylo dobrze:)

majex : :